.: AUDI KLUB POLSKA :.

już ja wolę wpisy z czasów, gdzie octavią w zimie łoiłeś wszystkich na drodze przy prędkościach 40-60km/h na gołoledzi.

+1
Też lubię pocisnąć, jak pewnie większość z nas, ale przechwałki co drugi dzień o jeździe na krawędzi to już przesada!

+1

Dodam od siebie, że są ważniejsze w życiu sprawy niż bicie takich rekordów, kiedyś też tak się zabawiałem (np. trasa Torun - Gdańsk w 53 minuty), ale po urodzeniu Daniela noga sama schodzi z pedału gazu.

i dobrze, że Twoja noga schodzi z gazu, ale wariata z drugiej strony nie. Efekt taki sam. piach.

A ja wcale ostatnio nie pociskam, znudziło mi się.
Lubię dać w piz**ę na starcie, do max 120km/h, potem odpuszczam.
Lubie też czasami nagle przycisnąć np przy 60 km/h by wyprzedzić pikaczento.
Ale to właściwie tyle.
W 5tce nawet nigdy nie przypaliłem kapcia z tyłu, to sam w 7mce.

Wiesz z kim mnie się skojarzyłeś po przeczytaniu tego posta? Z moim najlepszym przyjacielem .On też bił rekordy , jego największy to Kraków-Zakopane 45min (wykonany C4 4,2) . I to w czasach jak nie było odcinka Myślenice -Lubień. Skończył pod Starem ...osierocił synka w wieku 2 lat...

Teraz już praktycznie nie ma starów, więc niech chłopiec spokojnie bije rekordy

Taaaaa. Pod starem można było się "schować", to co teraz jeździ w większości po drogach, odbije się jak piłeczka kauczukowa

Pojechałem z moją większą latoroślą na jej pierwszy turniej do Sieradza (XXII Mikołajkowy w kategorii Żaczków U12K).
Pograła niewiele ale jakieś punkty rzuciła, nie dała żyć w obronie większym od siebie a pierwszy mecz wygrały różnicą 20 oczek.
Za chwilę drugi mecz a do końca weekendu w sumie zagrają 6 spotkań.
Jest imienna koszulka PTK Pabianice (dawny Włókniarz Pabianice) - jest moc

Super, że córka ma sportową pasję. Coraz rzadziej spotykane zjawisko. Moje dwie córy grają w siatkówkę. Prawie wszystkie weekendy turniejowe, dużo wyjazdów. Lubią grać, dla mnie radość.

Jakoś taka tradycja u nas że pchamy się do skakania. Moja co prawda dopiero ma 10 lat ale nadrabia wzrostem i masą
Siatkówkę lubię podobnie jak kosza, nawet ostatnio pogrywałem z kolegami ale coś się popsuło lekko zdrówko i musiałem odpuścić ...
Duże masz córy że obie grają?

EDIT: właśnie dostałem telefon że drugą drużynę pozamiatały różnicą kilkudziesięciu punktów ...
Idę z radości po browara.

Starsza 13, młodsza 11. Starsza w młodziczkach, młodsza jeszcze w "trójkach", Czasami wskakuje do "czwórek". Tak więc liga starszej w sobotę, w niedzielę turnieje młodszej. Weekend zorganizowany. Ja pogrywam dwa razy w tygodniu w siatkę, badminton w niedzielę. Do kosza ciężko zebrać ekipę. Dziadki się sypią, młodym to"turlać dropsa" a nie w kosza grać Takie uroki prowincji.

Fajnie.
U nas co prawda nie tak gęsto jest turniejowo ale z kolei moja latorośl ma 4 treningi w tygodniu i dzięki temu widać że zrobiła postępy.
U nas jeszcze kipę na siatkę się zmontuje ale o koszu można pomarzyć a powiem szczerze że na uczciwy mecz jestem napalony jak Arab na kurs pilotażu ...

Defense jak Pistons w latach Bad Boys

Starsza ma 3 treningi x 1.5 h. plus dodatkowe dwie godz. wf. progres jest widoczny.
Spadam na siatkę. powodzenia dla córy.

Nie ma żartów.
Dziś jedna z dziewczynek zaliczyła taką glebę że kość ogonowa boli ją jak diabli, inna podcięta z tyłu i tutaj Laimbeer mógłby się podpisać obiema rękami. Niemniej nic złośliwego.
Ostro grają te dzieciaki jak na 10-12 lat ... Nawet moja rzuciła się do boju o piłkę i "niechcący" rzuciła jakąś koleżanką z drużyny przeciwnej o parkiet.
Niemniej pełna kultura po meczu i wspólne zajadanie ciastek w szatni plus jakieś kółko graniaste - imponujący widok i pełen fair play.

Co do w-f i treningów uważam że w dobie gapienia się na wykrzywionym kręgosłupie w monitor - im więcej ruchu tym lepiej.

Edit: fotki i zdjęcia z turnieju na moim fb.
Trzymajcie kciuki

LOL:
The city of Los Angeles is huge. From the Sylmar district in the north to the Port of Los Angeles in the south, the drive can be close to an hour and a half long; possibly longer once traffic is factored in
Miasto ponad 17 milionów...
Co powiecie o Warszawie?
Powiedzmy z centrum do Zakrętu? Około może 15km?
Kto jak ja spędził ponad godzinę nie raz?
W sumie na Austin też tak narzekają "heavy traffic", ale tak nprawdę to ja widzę puste ulice i parkowanie za $38/dobe i około $20 za 2-3h.
Wcale nie ma takiego ruchu jak w Warszawie, tyle, że tutaj często po 5 pasów w jedną stronę.
Jedyne korki jakie widziałem w nocy o północy to NYC-Penn station. Ale kto wie czy taksówkarz specjalnie mnie nie wydymał na $70?

Siedzisz teraz w Kalafiorni?
Jesli tak, zaraz dostaniesz opr za niezaliczenie szacownych miejsc ...

Co do Warszawy ... szerokie ulice, silnik gwizda lecz kierowca warszawski pizda.
Gdyby taki się trafił do wąskiej Łodzi - umarł w butach.

Jutro jade do Kaliforni.
Pociągiem
W USA jest to
W Rosji jest to
No ale życie.
Jutro mam AMTRAK o 6 pm z Austin do LA, tyle, że trwa to 36h.

Got it.
Mojave desert powinna się znaleźć na liście priorytetów podobnie jak Ojmiakon ...
Takie tam ode mnie.
Którą masz godzinę?
U nas 0447.

Ps: ile k... godzin?
Złap jakiegoś "charterowego jumbo jeta".
Owujałbym tle godzin w obciagu.
Zapijesz się na amen ...

To nie tak.
Ja nie jestem tutaj turystycznie.
Jakbym miał auto - spoko.
A tak traktuję jako 4tą konferencję po prostu.
Przejadę Amerykę "pociągiem" ale jak widać na tym kontynencie to nic szczególnego....
Tylko nie wiem czy w ogóle wrócę tutaj znowu... bo po co? Nic mnie tutaj nie pociąga.
Mam cel w LA - dziwny: wykąpać się w pacyfiku... tyle.
Być może biznes znowu mnie tutaj zwróci, ale na pewno nie ja sam: dziki, głupi kraj podniecający się whooy wie czym.
2x bardziej tępy i wyruchany przez reklamy niż PL.
Już na przyszły rok załatwiamy wizy z żoną nad Bajkał w czerwcu - niby też spęd ludzi, ale dla mnie 10x lepsza opcja.
Tyle, że o wizę ciężej, bo do hUSA jak już dają to na 10 lat, a do Rosji tylko z akażdym razem znowu na 30 dni - ale załatwia się zaocznie.