Pojechałem wczoraj z kobietą do kina w podwarszawskich Jankach. Byliśmy na miejscu o godzinie 19.15 akurat na film i wyszliśmy z kina o 21.30. Próbuję otworzyć zamek w drzwiach a tu kluczyk nie wchodzi nawet do połowy zamka.... myślę sobie kurde tak zimno, że aż zamek zamarzł czy co

Przyglądam się a tu bębenek siedzi głebiej niż zwykle i w dodatku krzywo... Pierwsza moja myśl: Probowali mi jebnąć sk***** samochód

. Już myślałem, że nie odjade bo nie dało się rozbroić oryginalnego alarmu. Po wielu póbach naprostowałem jakoś bębenem i zamek zaczął działać. Znalazłem ochronę stojącą z kobietą przy jakimś samochodzie i mówie im, że mi próbowali urkaść gablote. Okazało się, że kobicie ukradli radio z Hondy Civic nie uszkadzając nawet zamka. Do mnie się nie dostali na szczęście.... (Audi to Audi - szkoda tylko zamka

) Uspokoiłem się trochę bo to jednak jacyś amatorzy i chcieli buchnąc prawdopodobnie radio i pare innych ciekawostek, które by ewentualnie znaleźli. Na miejscu była zaraz policja, ale nie było sensu nawet tego zgłaszać. Gówniarze uciekli najprawdopodobniej do kina i nie udało się znaleźć sk****ów, osobiście miałem ochotę połamać wszystkie kończyny zaczynając od palcy i kończąc na wybitych zębach o hak i może jeszcze by się coś nasunęło na myśl. Odjechałem na wku****u do domu po pół godzinie kręcenia się
P.S. Koledze rąbnęli kiedyś na tym parkingu cygaro z 86 roku.