przyparkowalem moje malenstwo na chodniku przy ulicy targowej w wawie, wracam a tu straz miejska i jakis facet kreca sie przy moim autku
podchodze i pytam co jest
200zl i 2 punkty za zastawienie wjazdu na posesje
, podkablowal mnie wlasciel sklepu przed kturym stal moj pojazd. strazak miejski wzial dokumenty. w tym czasie gosc ze sklepu poszedl do siebie, ja w gadke ze strazakiem itd, mowi ze jest szansa od odstapienia od mandatu jak dogadam sie z wlascicielem sklepu, wiec poszedlem i zaczalem go przepraszac, a ten ze zapomni o sprawie za jedyne
80zeta powiedzialem zeby chyba zartuje i jeblem drzwiami i poszedlem do strazaka miejskiego i znowu w gadke, po jakims czasie powiedzial
puscilbym pana, ale jak to zrobie to niedostane premii" w koncu kazalem mu wypisywac mandat, na odczepnego
ale patrze sobie, ze wcale niezastawiam wjazdu od mojego auta do pierwszej przeszkody sa dokladnie 2 metry, dalej byl nieodsniezony kawalek chodnika o szerokosci 1 metra, jakby se odsniezyl mialby wtedy 3 metry i dalej drzewo, tak wiec miedzy autem a drzewem byly 3 metry. kazalem pisac wniosek do sadu w takim razie... odleglosci mierzylem centymetrem krawieckim w obecnosci swiadka
mojej kobitki
i cyknalem foty....teraz czekam na wezwanie
...mam jakies szanse ze wygram sprawe? dodam ze strazak miejski byl sam , a ja z panna, mam dokumentacje, pomiary i foty....