Nie wiem czy to pasuje do tego dzialu , ale postanowilem opisac moja dzisiejsza przygode tutaj. Pojechalem sobie na szrot ( w wolominie), po tylny amortyzator do mojej dwojeczki. BYlem tam juz raz to wiedzialem kto tam sprzedaje. Jest trzech gosci , szef (ktorego podczas mojej wizyty nie bylo) polak (starszy dziadek) , i rosjanin ( a moze ukrainiec, nie wiem). I pytam sie ile by chcieli za amortyator , to dziadek do mnie ze ok. 50 zeta. to ja mowie ze sobie pojde sam wykrece to moze taniej bedzie

i poszedl ze mna ten rosjanin i kreci go od gory , mowi mi ze on odkreci gore a ja dol. Odkrecil , ja zabieram sie do roboty , i rosjanin znika. Wraca za kilka minut( dziadek stoi mi nad glowa) i mowi ze dzwonil do szef i ten powiedzial 25 zeta za ten amorek. to ja uradowany ( badz co badz , taniej !!). a tu dziadek z "ryjem " na tego rosjanina ze nie , ze szef to by napewno 30 zeta chcial, ze za 25 to on nie odda. i tak sie zaczeli klocic. w miedzyczasie przyjechal wlascieciel szrotu i mowi ze kosztuje jednak 25 tak jak mowil przez tel. Dziadkowi sie glupio zrobilo , a rosjanin zadowolony. ( dobry gosc , bardzo pomocny i nie tylko
Morał: jak w temacie

Olak potrafi.....
a rosjanin........ hmm .. i tak dostal utargowane 5 zeta na piwko
Pozdrawiam