Odnośnie autka:
pochodzenie -Austria
samochód "latał" Wiedeń-Frankfurt we firmie budowlanej
następnie przy 220tkm szef firmy dał go swej córce która z zimną krwią pozbawia silnik głowicy(popękała -dawanie w rurę przy zimnym silniku!)
samochód kupuje mój stary (Wiedeń-Polska) i robi remont głowicy (w Polsce) koszt 3.100pln zresztą fachowo to goście zrobili bo jest maj 2004 (340tkm) i autko jest moje. Nie zawiodło ni razu!
A teraz z innej beki:
Jak go sprowadziłem pojechałem do przeglądu a wcześniej autko stało prawie dwa miesiące przy domu. Diagnosta (zresztą b.dupowaty-facet) posprawdzał co trzeba i na analizę spalin, niestety mojej niuni wyszło czterokrotne przekroczenie jakichkolwiek norm(brakło skali na wykresie komp.)
Gość mówi że przyjeżdzają tu ciężarówki i chyba mnie żadna nie pobije.heheh
Myślę -o Qurwus czyżby już padał silniczek? Pojechałem do domciu przy okazji dając niuni po dupie , zajeżdżam i przypomniałem sobie że ojciec robił przegląd w Austrii trzy miesiące wcześniej i było alles ok. Rura spowrotem do gościa
- podpina sprzęt i daje ognia , z rury nie ma już tylu farfocli co za pierwszym razem ale wyszło jeszcze delikatne przekroczenie .Oczywiście gość nie podbija
mi przeglądu. Otwiera wyjazd ja wsiadam i ogień stamtąd (jeszcze grożnie mnie popędza abym szybko stąd jechał!). Zajeżdżam do dom obchodzę samochód patrzę a tu za samochodem jakaś kita od tłumika się ciągnie

(Facet nie odpiął sobie aparatury ja o tym nie wiedziałem on chyba też). O mało co się nie zlałem ze śmiechu
Wziąłem papiery i to jego ustrojstwo pojechałem trzeci raz i miałem przegląd -bez przeglądu! buahahahahahahaha.
Niech żyją dupowatość i biurokratyzm!
