No i stało się. Uspokajam zarówno moja niunia jak i Wujowóz są OKI. Tymczasem nerwy i prezent urodzinowy (dla nie wtajemniczonych mam jutro
) zafundował mi jeden z moich kierowców.
A było to tak :
Jechał sobie spokojnie Lublinkiem z Olsztyna. Będąc jakieś 20 km za wyżej wymienionym miejscem zauważył autko usilnie próbujące go wyprzedzić. Warunki pogodowe określił bym następująco MASAKRA - widoczność około 10 metrów, zamieć i szklanka pod kołami. Ale kolega jest twardy i próbuje. Mój szofer zresztą bardzo doświadczony zaczyna powolutku hamować bo kolega zaczyna wyprzedzać i to pod górkę. Oczywiście mu się nie udało bo nagle na szczycie pokazała się wielka laweta ze Sprinterem na pace. No i PIZG. Koleś nawet nie nadepnął na hamulec czołówka z lawetą potem 2 bączki i oczywiście pierd ....... w hamującego czym się da mojego kierowcę. Zniszczenia spore cały przód faktycznie (zapodam fotki UFo-wi to wrzuci.
ALE TO JESZCZE NIC !!!!!!
Straż pożarna już jest, chłopaki działają i nagle jedzie główny strażak Pickupem. I co ?? PIERDUT najpierw w samochód wypadkowy potem w dwie osobóweczki stojące grzecznie na poboczu. Co prawda siłę spokoju miał koleś ogromna. Pierwsze slowa po wyjściu z auta (już bez maski i zdeżaka) CO Z POSZKODOWANYM - nie ma jak powołanie. A potem jak już Policja odjeżdżała, w widowiskowy sposób wpadli do rowu bo kierownik myśłał że umie obsługiwać ręczny na ślizgim.
Na końcu chłopaki pięknie rozkradli furę sprawcy (wiózł aluminiowe złączki do rur) i to by był koniec.
Oddaje honor chłopaką z OSP z wioski obok. Byli pierwsi po przejściu 3 kilometrów w syberyjskich warunkach i przynieśli koce, herbatę, kawę, trochę leków. Chylę czoła i podziwiam bo reszta była po około 2 godzinach. Dodam że sprawcę musieli wyciągnąć razem z fotelem bo centralnie wbił mu się w nogi
To by było na tyle miłej lektury bo tekst przydługi
Acha dodam że mam dysleksję i tak się zastanawiam czy powinienem napisać HAMULEC czy może CHAMULEC. Ale w końcu jak bym wszystko wiedział to bym był Bogiem nie ??