Witam,
Ponieważ takie rzeczy nie zdarzają się (mnie) co dzień to Wam opiszę...
Weekendowa przejażdżka po naszym kraju (w sumie około 250km)...
dwa spotkania z niebieskimi... 2 razy prędkość w pierwszym przypadku
doszlo jeszcze wyprzedzanie na przejściu... obydwa zdarzenia na trasie
(2 pasy w każdą stronę oddzielone), przejście prawie w szczerym polu...
dobra starczy tego tłumaczenia
Skrajne nieszczęście w jakim mógłbym się znaleźć to:
29 punktów i 1200 plnów...

jednak dzięki wrodzonemu wdziekowi
osobistemu...

(ok, głównie przez to że trafiłem na normalne patrole)
udało się wywalczyć 2x100 i zero punktów... czyli dalej mam czyste
konto...
Cała droga powrotna przebiegła spokojniutko obiecałem sobie że nie dam
się innym sprowokować i w sumie nie przekroczyłem na trasie 120...
Choroba, dwa razy wyprzedziło mnie CC...
No ale nic w sumie ochłonąłem myślę na dłuższy czas więc działanie
prewencyjne kontroli jest
Obydwa patrole (złożone ze starszych wiekiem panów) były nad wyraz
miłe, żadnej sztywnej gadki, gdzie pan pracuje panie Macieju, a jak tam
zarobki, gdzie pan mieszka, o jaka to wspaniała fura i w ogóle...
po prostu dało sięnormalnie porozmawiać... żadnych akcji z ręki
do ręki nie było i nie było o nich mowy...
Zyczę wszystkim w razie wpadki na takie same załogi... efekt jest
a przy tym zero stresu...
Kontynuując słuszną koncepcję umieszczania w jednym wątku podobnych
historii jeżeli zechcecie proszę opisywać inne swoje przygody z policją...
W miarę możliwości równie sympatyczne jak moja...
