C4, v6 2,6 1996r.
wymieniłem wczoraj termostat bo silnik był niedogrzany (średnio 60 - 70 stopni) na walhera - podobno oryginał (80 pln)
termostat chyba działa bo po rozgrzaniu się do 90 stopni temperatura delikatnie spada (po otwarciu się termostatu wydłuża się obieg wody). To na postoju.
Problem w tym, że żeby utrzymać temperature 90 stopni trzeba gazować 3 - 4 tys. przy jezdzie nazwijmy to podmiejskiej w granicach 2,5 tys. obrotów temperatura spada do nawet do 70 stopni.
wolne obroty są w granicach 1,1 - 1,2 tys. więc też za dużo i to nawet po otwarciu się termostatu.
krew mnie zalewa bo auto pali jak smok (16 litrów w trasie) na sekwencyjnym wtrysku gazu, nawet odżałowałbym kolejny termostat ale po pierwsze nie sądzę żeby to coś pomogło a poza tym wymiana termostatu w abc to pare godzin żmudnej zabawy.
układ jest odpowietrzony i za bardzo nie wiem co można jeszcze zrobić - jazda z tekturką przed chłodnicą to ostateczność
radźcie Koledzy
aha - szukajka była