Historie ta możemy rozpocząć od telefonu z poranka od kolegi z AKP w sprawie ?Idealnej? A6 4.2 Quattro Avant.
Szybka mobilizacja sił i wyjazd uzgodniony. Ekipa dochodzeniowa w składzie Pi-JAY, Sektor i Sprinter.
No to jedziemy na oblukanie niuni boskiej nie z tego świata.
W drodze oczywiście długie korki, wszyscy mają gorączkę piątkowej
nocy.
Docieramy na miejsce i ku naszemu pierwszemu zdziwieniu pojawia nam się człowiek na rumaku zwanym Toledo.
Prowadzi nas garażu (dziupli) i pokazuje samochód.
Tu pojawia się pierwszy ZONK. Autko siedzi na podnośniku, nie ma koła i ma ściągniętą tarczę. Chyba nigdzie nie pojedziemy ?
Ale ziomal (vel węglarz - umorusany od oleju) twardo walczy i stara się założyć na szybkiego komplet nowych tarcz (ale letko nie od tego modelu co trzeba), przy okazji klnie jak to w Inglostadt skomplikowanie wymyślili mocowanie tarcz
.
Nie zważając na trudności zabieramy się za oględziny błękitnego potwora.
W dziupli trochę ciemno, a1e na szybko jarzeniówka w rękę i pełny przegląd w toku.
Pierwsze spostrzeżenia: maska nieco wydłużona ? special limited edition A6 long dłuższe o 0,5 cm ? ale na pocieszenie równo z każdej ze stron
Oględziny w ciemnej budzie wskazywały na lekkie nie dociągnięcia w konstrukcji auta ? ale być może były to lekkie dociągnięcia.
No to nic ? poczekamy aż wyprowadzimy furę na zewnątrz.
W między czasie dochodzimy do silnika ( który jest jak się okazuje już ciepły. Kolo zapewnia, że auto nie ruszane od tygodnia. Hmm ciekawe. Musi mieć dobra termikę przy naszych upałach <lol>
Po paru innych kleksach, które jeszcze dostrzegliśmy przyszedł czas na mała pogawędkę.
Kolega sprzedawca się z nami rozgadał i się pyta: Czy wy jesteście handlarzami, bo tak dokładnie je oglądacie?
My odpowiadamy, ze jesteśmy z Audi Klubu , co niestety spowodowało na twarzy jegomościa rosę i biedak lekko pobladł.
A co wy w tym klubie robicie?
A my , że bijemy piane na temat nowych i starych samochodów i że lubimy te samochody oglądać, porównujemy, sprawdzamy parametry komputerowo i że zaraz tego też podłączymy pod kompa i zobaczymy co nam powie ?.
Po czym Sprinter wyciągnął mały zestaw szpiegowski i podłączył do auta.
Efekt był natychmiastowy. Wyskoczył piękny komplet terrorów. Klima, poduchy, sonda, silnik, skrzynia biegów, w między czasie szybkie uzupełnienie płynów przez ziomala w układzie hamulcowym i wspomagania, bo biedne wyło od czasu wyjazdu z garażu (czyt. dziupli)
.
Po tych wszystkich zonkach kolega przestał Się do nas odzywać.
Ale przyszedł czas na jazdę próbną ? Zapytaliśmy się ziomala czy możemy pierdolnać parę numerów na szosie
Pojechali. Pierwsze wrażenia: Pi-Jay ?coś się słabo zbiera. Jakiś taki zamulony? słabo ?bieze?.
Zawiecha nieco do wymiany. Był to krzyk rozpaczy ?wymień mnie?. Również oczom naszym pojawiło się się piękne pękniecie szyby od góry. W dziupli go widać nie było.
Po powrocie i zaparkowaniu wehikułu, naszym oczom pokazały się wiadra szpachli, załamania lakieru ,bąble i partackie szlify.
Finalnie ofotografowaliśmy auto od A do Z i podziękowaliśmy wytrwałemu ziomalowi.
Podsumowując, spędziliśmy nad autem bite półtorej godziny wykorzystując cierpliwość sprzedawcy do granic możliwości. Było miło ? ni i całkiem fajne autko. Jak ktoś nie będzie zboczony to chyba je kupi. <lol>
PS: zapraszamy do
FOTO STORY