Z zaprzyjaźnionego forum

Polecam
Cytuj:
Korzystając z chwili wolnego czasu poczytałem w książkach i podłubałem w internecie. Jeżeli kogoś interesuje zdanie chemika czyli mnie to niech czyta a jeśli nie, to niech przejdzie do ciekawszego topica
Pominę tu teoretyczne rozważania, których 80% spotkanych w internecie to kompletne bzdury, skupię się tylko na praktycznych i doświadczalnych wynikach.
Nie ulega wątpliwości, że pole magnetyczne ma wpływ na właściwości substancji, nie tylko fizyczne (magnesowanie) ale także chemiczne oraz strukturę cząsteczek. Wykrył to w 1831 roku Faraday a 60 lat poźniej dwóch typków opatentowało metodę uzdatniania wody (zmniejszenie pH i zmiękczenie) za pomocą pola magnetycznego. W końcu van der Vaals dostał nagrodę Nobla za badania między innymi w tej dziedzinie, a nagród nie rozdają za ściemę...
O ile oddziaływanie pola magnetycznego na małe cząsteczki jedno lub dwu składnikowe (wodór, ozon, woda) jest wyraźne o tyle oddziaływanie na węglowodory jest niewielkie. Aby cokolwiek dało się zauważyć muszą być spełnione pewne warunki:
1. Pole musi być bardzo silne czyli skupione
2. Musi oddziaływać na paliwo odpowiednim biegunem
3. Predkośc przepływu paliwa musi być duża bo nie jest istotny czas oddziaływania, lecz częstotliwość przecinania linii sił pola magnetycznego.
4. Kierunek przepływu paliwa był prostopadły do linii sił tego pola
Jako, że nie jest możliwe istnienie magnesu jednobiegunowego (na nic tu pomysł kolegi aby odciąć jeden biegun ) tak samo jak nie jest możliwe aby w wyniku dysocjacji powstały jony tylko np. dodatnie, ani w procesie redukcji nic się przy okazji nie utleniło, stosuje się normalne magnesy tylko o osłabionym i rozproszonym (np. metalową płytką) jednym biegunie, co zwiększa natężenie i skupienie pola drugiego bieguna.
Pierwsze badania na zastosowaniem magnetyzerów do paliwa prowadzili Niemcy podczas II wojny. Chodziło im o to aby zmniejszyć ilość dymu unoszącego się z gazów spalinowych pozostawianego przez silniki samolotów wojskowych. Udało się, zawartość dymu w spalinach silnika lotniczego została ograniczona do niewidocznego minimum, o 99% zmniejszona emisja tlenku węgla (CO), węglowodorów (HC) i tlenków azotu (NOx), a efektem ubocznym było niewielkie zmniejszenie ilości zużytwgo paliwa, około 0,1%
To są niezaprzeczalne fakty i na nich... ktoś postanowił zarobić Te fakty nijak się mają do samochodu, chodzi o punkty 1 i 3 a także częsciowo 4, które wymieniłem wyżej. Za pomocą jednego magnesiku jaki nam proponują w magnetyzerze nie da się wytworzyć odpowiednio silnego pola. Prędkość przepływu paliwa jest nieporównywalnie mniejsza niż w samolocie (o promie kosmicznym nie wspominam bo po pierwsze paliwem jest wodór a w związku z tym inny skutek działania magnetyzera o czym pisałem w poście powyzej, a i prędkość jest też "kosmiczna" bo pompy tłoczą wodór z prędkościa przydźwiekową ).
I jeszcze punkt 4. Bardzo istotne jest ustawienie magnesu: linie sił pola muszą być prostopadłe do strumienia cieczy. Odchyłka przekłada się (nie pamiętam wzorów) kwadratowo lub logarytmicznie na zmniejszenie efektu działania. I jak przy tym wyglada montowanie magnetyzera na przewodzie paliwowym na parkingu?
Co do zużycia paliwa. Owszem jest mniejsze. Z tym, że o ile samolot zuzywa go 2000 litrów na godzinę i ten 0,1% da się zauważyć, to nasza Asterka ze swoimi 7 l/h (przy prędkości 100km/h) zaoszczędzi 0,007 l/h (albo inaczej l/100km) czyli jakieś 0,05 litra na zbiorniku Oczywiście zakładamy, że stosujemy taki zestaw magnetyzerów jak w samolocie a nie mikry magnesik, szybkość przepływu jest taka sama jak w samolocie (a przecież jest mniejsza jakieś 300 razy) oraz mamy równie precyzyjny montaż urzadzenia jak w samolocie (oczywiście jesteśmy równie precyzyjni jak inzynierowie Boeninga ).
Jeżeli dziś założyłbym magnes to przy założeniu, że mam takie warunki pracy urządzenia jak w samolocie, po przejechaniu 100 000 km (czyli w moim przypadku po około 8 latach) popatrzyłbym na niego z wdzięcznością: zaoszczędziłeś mi 50 litrów paliwa przez 8 lat Myślę, że więcej wyparowałoby ze zbiornika przez te lata
Jednym słowem wielka ściema i wyciaganie pieniędzy od ludzi, aczkolwiek oparte na solidnych, naukowych i prawdziwych podstawach.