hans napisał(a):
taa bo jak diesel to odrazu zajechany ...a jak juz ma 120 tys najechane to napewno silnik zaraz sie rozpadnie i licznik byl krecony i tak naprawde to ma z 180 tys
..... luuuudzie. to jest golf produkcji volkswagena a nie FH12 produkcji volvo
... to nie jezdzi w trasporcie miedzynarodowym tylko kupuja to przewaznie ludzie ktorzy maja ciut wiecej kasy i chca tanio dojezdzac do pracy badz do sklepu. jak ktos chce trzepac kilometry , kupuje passata albo octavie tdi
a poza tym nikt nie kaze kupowac auta w ciemno. auto przed kupnem sie oglada a nie wymysla sobie sztuczne zapory i schematy zeby czegos przypadkiem nie kupic a pozniej moc sobie wzdychac ze fajne wozy te tdi
Hans-bez urazy ale diesel nie zawsze musi być synonimem "jedynego słusznego "wyboru wersji silnikowej. Jeżeli masz coś przeciwko benzyniakom to Twój problem. Jeżeli brałbym to auto dla siebie, to zapewne myślałbym o dieslu. Jednakże przy przebiegach rzędu max 8 tyś/rocznie mija się to z celem. Tym bardziej jazda miejska-podjechać kilka kilometrów-stanie, i znowu kawałek. Sam chyba przyznasz że diesel nie specjalnie lubi taki model jazdy-nawet nie będzie miał sie okazji zagrzać. Z drugiej strony twierdzisz, że ktoś kupując TDI (nawet golfa) zamierza jeździć mało? Więc kiedy nastąpiłby zwrot kosztów poniesionych na jego zakup? Jeżeli miałbym kupić nowego TDI to raczej ze względu na ekonomikę jazdy a nie dla samej chęci posiadania ropniaka. Wniosek prosty-zdecydowana większość ma przejechane znacznie więcej niż benzyniaki z tego samego rocznika.To moje subiektywne opinie, do których nie zamierzam kogokolwiek przekonywać. Auto oglądnę przed kupnem-dzięki za radę. Powiedz tak szczerze-ile widziałeś aut w Polsce oferowanych do sprzedaży z wiarygodnym przebiegiem na liczniku? Pytam z ciekawości, bo dla mnie przy kupnie to co jest na liczniku odgrywa drugorzędną rolę. Zwracam uwagę na bardziej miarodajne elementy i szczegóły, no ale myślę że nie tylko ja.
Pozdrawiam!