Nie mow hop... Znane przyslowie. Znajomy mojego ojca pracowal pare lat w Danii, byla to firma ktora swiadczyla uslugi w krajach Beneluxu. Opowiadal, ze nie raz przejezdzajac przez prowincje, czy obrzeza wiekszych miast widzial tego typu 'farty' cenowe, z ktorych kozystali glownie lokalni odbiorcy. Chociaz zdarzylo mu sie widziec panow z laweta na polskich rejestracjach, ktorzy w amoku zakupu zacierali rece z radosci, na mysl, ze pojazd stanie niedlugo do sprzedazy w Polsce za 10tys PLN wiecej niz go nabyto... Byl zdziwiony, wiec pytal u zrodla. Znajomy Dunczyk wytlumaczyl mu to tak, ze u nich, np. kiedy ktos chce kupic nowszy woz a brakuje aktualnie paru symbolicznych (jak dla nich...) tysiakow, lub posiadany przysparza tylko myslenia, co z nim pozniej zrobic, to sprzedaje, byle szybciej miec go z glowy. Nie ma tego paracia, zeby udrzec z kogos tyle kasy ile sie da, nikt nie pozniej mysli, ze sprzedal za tanio itd. Taka mentalnosc. Dzieje sie tak glownie w przypadku starszych ludzi. Chociaz nie jest to nagminna praktyka, nie pomyslcie tak, bo znowu stworzymy durny stereotyp i bedzie, ze jakis gosc napisal, ze na zachodzie jest takie Eldorado... Wracajac do tematu - u nas jest z kolei odwrotnie, Spojrzcie na przyklad komisow z autami, czy chociazby z komorkami - sprzedajesz, to lapiduch od razu szuka na necie najnizszej mozliwej ceny danej rzeczy, i jeszcze Ci wciska kit, ze wiecej nie moze dac, bo to i tak za duzo i nie zarobi. Tylko sprobujcie cos pozniej od niego kupic...
Zapomnialem jeszcze cos wrzucic. Orientujecie sie w cenach pojazdow u naszych wschodnich sasiadow?
http://auto.plius.lt/
Mnie niektore zaskakuja, a jest ich calkiem sporo. Wiec albo oni sa naiwni (to tyczy sie rowniez sytuacji w panstwach UE), ze wcisna nam chlam, albo my jestesmy takimi ignorantami, ze do kazdej ceny nizszej niz ten rynkowy zloty srodek, czyli 'nie za tanio, nie za drogo', dopowiadamy sobie cala powypadkowa, historie auta...