Po zbadaniu opinii i poczytaniu wszystkich za i przeciw na temat wlewania syntetyków i semisyntetyków do silników z większym przebiegiem- zalałem 10W40. W takich chwilach zawsze czlowiek sie waha, szczegolnie po poczytaniu w internecie setek rozbieżnych opinii, a szczególnie tych że po mineralnym nie wolno lac połsyntetyka i że silnik może zacząć lać i brać.
Ale stało się.
Teraz kilka spostrzeżeń: Po pierwsze natychmiast po pierwszym odpaleniu i zassaniu oleju silnik zagrał nieco inaczej. Nie jest to wymysł wyobraźni bo znam swoje auto na pamięć i natychmiast zauważyłem bardziej "gładką" pracę na wolnych obrotach. Wyraźnie zniknął ten lekko metaliczny dzwięk a praca głowicy to już nie postukiwanie mechanizmów, tylko przyjemny szmer. Więc już widzę jakąś korzyść. Po drugie zimny start wygląda całkiem inaczej. Na mineralnym szklanki zadzwoniły kilka sekund a później jeszcze dosc długo cykały w czasie jazdy. A obecnie po zapaleniu sieczkarnia zniknęła. No... moze pierwszy obrót silnika skutkuje sekundowym stuknięciem i ...cisza. Ogólnie stwierdzam poprawę i większą lekkość pracy silnika oraz większą kulturę.
Od wymiany przejechane ok 700 km. Brak skutków ubocznych. Zobaczymy co bedzie dalej.
Pozdr. dla zwolenników półsyntetyka powyżej 200kkm