Chłopaki - nie lamentujcie tak z odpalaniem bez oleju. Kiedyś w auto mojej Żonki wyrżnął jeden debil tak skutecznie, że wyrwało cały silnik, skrzynia biegów rozpadła się na dwie części, a "oel-behalter" razem z filtrem leżał osobno na ramie pomocniczej. I co ? Jakimś przedziwnym cudem silnik nie zgasł, chociaż cały olej wyrzygało na drogę !! Dopiero sprawca zdarzenia po wygrzebaniu się ze swojego złoma podszedł (kilkadziesiąt metrów) do mojej Żony, zapytał czy żyje i na koniec zasugerował żeby zgasiła silnik
Samochód odkupił mój znajomy i w trakcie naprawy kilka uszkodzeń bardzo niemiło go zaskoczyło ... ale motorek po uzupełnieniu brakującego osprzętu - odpalił bezproblemowo, zaś pomiary parametrów pracy nie wykazują po dziś dzień niczego niepokojącego.
Poza tym jest wiele takich zdarzeń, że ludzie urywają miski olejowe i zatrzymują samochód dopiero po całkowitej utracie ciśnienia i silniczki jakoś to wytrzymują
.
Oczywiście nie próbuję nikogo namawiać do eksperymentowania z silnikiem bez oleju
ale nie popadajmy w skrajności ... . Wiadomo - 2.5TDi V6 pewno od razu zaprotestowałoby powypadanymi dźwigienkami zaworowymi ale 1.9 - powinno przetrwać bez problemów
[chyba...] .
Ponadto po odpaleniu zimnego silnika na mrozie - napełnienie magistrali olejowych trwa dłużej (znacznie dłużej) niż 2 - 3 sekundy
.