Minął jakiś czas od wypadku, w którym ucierpiało moje auto. Czas więc o jakieś podsumowanie ze „współpracy” z Wartą.
Na początku były drobne problemy ze zgłoszeniem szkody bo była to sobota. Informacje gdzie mogę tego dokonać czerpałem z infolinii. Tam dwie różne panienki udzielały sprzecznych informacji. Wreszcie po nitce do kłębka dotarłem do gościa w Połczynie Zdroju. Człowiek był miły i bardzo pomocny w wypełnieniu wszelkich druków. Dostałem potwierdzenie zgłoszenia szkody i informację, że mam czekać na telefon od rzeczoznawcy.
I czekałem, a telefonu nie było.
Po kilku dniach oczekiwania i wpatrywania się w telefon wreszcie nie wytrzymałem i zadzwoniłem do Centrum Likwidacji Szkód w Koszalinie.
Kiedy zapytałem o termin zjawienia się rzeczoznawcy usłyszałem, że nie wiedzą kiedy to nastąpi gdyż gość jest na urlopie, a innego nie ma. Już byłem zły.
Kiedy już planowałem krótki wyjazd za granicę zadzwonił wielmożny pan rzeczoznawca wyglądało to mniej więcej tak:
- Dobry z Warty dzwonię będę u pana na oględzinach za dwie godziny
- Taaaak, ale ja jestem w pracy i mam ważne spotkanie, może pan przyjechać po 16? - zapytałem nieśmiało
- Panie, k... ja mam żonę i dzieci nie będę tracił czasu
- ............. (wymownie spojrzałem w kierunku telefonu) i z rezygnacją dodałem - No dobra.
Musiałem się wyrwać z roboty ale już czułem, że spotka mnie coś niezwykłego. Więc zaopatrzyłem podwórko w kamerę video i czekałem.
Pojawił się gość! Ani dzień dobry, ani pocałuj mnie w zad, żadnego identyfikatora. Nic!
Poszedł oglądać auto chodził marudził i w końcu stało się. Gość w garażu gdzie stoi powypadkowe auto i z przetartych przewodów paliwowych cieknie benzyna ZAPALIŁ PAPIEROSA i zaczął wnikliwe oględziny pojazdu. Obok stał w garażu Passat ojca i Golf brachola. Pomyślałem więc – jak pieprznie to mnie tu nie będzie i czym prędzej na miękkich nogach zwiałem w drugi kąt podwórka.
Jednak nie pieprzło! Gość porobił zdjęcia coś poskrobał w brudnym notesie i zaczął się kierować ku wyjściu. Ruszyłem za nim z pytaniami co i jak, co on sądzi itp. Gość nie odrzekł nawet do widzenia i zamknął się w aucie. Po czym odjechał.
Po kilku dniach dostałem list z Warty. Pełen nadziei, ze jednak to działa szybciej niż myślałem rozerwałem kopertę.
Z pisma dowiedziałem się tylko, że sprawcą jest PKN Orlen, że jest numer sprawy bla bla bla, numer telefonu i nazwisko osoby prowadzącej oraz ciekawą informację, że szkodę zgłoszono 25.05.2007. Uważałem, że zrobiłem to 19.05.2007 i mam na to papier.
Znów zapadła cisza. W ubiegłym tygodniu postanowiłem się dowiedzieć jak się sprawy mają więc zadzwoniłem pod wskazany w piśmie numer i zaczęły się przeboje. Po kilkunastu próbach i dziesiątkach przełączeń do różnych pracowników usłyszałem, że osoba prowadząca sprawę jest na urlopie i mam zadzwonić kiedy indziej. I tu wpadłem we wściekłość. Zadzwoniłem sobie na infolinię Warty i zażądałem numeru telefonu do działu skarg i reklamacji. Jakaś suka w słuchawce powiedziała mi, że jak mam skargę to mam wysłać faks i dostanę odpowiedź za dwa tygodnie. Więc postanowiłem nieco ulżyć swoim emocjom i tak ją zjebałem, że po kilku minutach wyzwisk kobieta płaczącym głosem wydukała mi numer telefonu działu reklamacji i numer Rzecznika Praw Ubezpieczonych. Zadzwoniłem natychmiast. I tu inny świat – miła, uczynna i pomocna pani załatwiła wszelkie problemy i ustawiła jak trzeba pracowników z oddziału w Szczecinie (jak ktoś chce numer to podam na priva). Teraz to oni do mnie dzwonią i na bieżąco informują o sprawie. Co dzień o 10 rano mam telefon i wiem jak wygląda sprawa.
Dziś zadzwonił do mnie likwidator szkód i powiedział, że uznano szkodę całkowitą i przyznano 7,5k PLN. W tym tygodniu dostanę kasę na konto.
Tak więc myślę, że tak jak wszędzie są ludzie i taborety są mili i wredni. Ale ogólnie nie polecam.
Mam jednak parę dylematów.
Czy mogę jakoś ukarać pana rzeczoznawcę, który naraził mnie na niebezpieczeństwo?
Czy mogę dostać z tego jakąś kasę? Mam piękny film!
Co zrobić z autem, które spokojnie nadaje się do naprawy? Silnik sprawny i działa (jest tylko przesunięty na poduszkach, trzeba brykę wyklepać i pomalować i już.
Jeśli miałbym zmieniać auto to jakie byście polecali w kwocie do 30k? Myślałem o A6 (troszkę strach bo je kradną), A4 z 1.8T lub 2,5TDI, Passacie lub Volvo V70 lub S80. Nie wiem na co się zdecydować. Chciałbym zostać przy Audi bo już dwa razy uratowało mi dupę ale mam troszkę dość tego oglądania się na parkingach z myślą czy jeszcze stoi.
Ale się napisałem !!!