Byk napisał(a):
...Jak odpalam to nie mogę puścić rozrusznika dopóki się silnik nie "rozbója". Jak zaczyna kręcić (silnik) to brzmi jak stary jednocylindrowy traktor z 2 wojny (a ja dalej trzymam rozrusznik - na oko z 200 obr/min), i tak poooowooooli narastają obroty. Wygląda jakbym rozpędzał rozrusznikiem do tych 800 obr, a dopiero potem mogę puścić (trwa to około 7-10 sek). Jak puszczę wcześniej to odpalenie ponowne jest już praktycznie niemożliwe.
Napisz, bracie coś więcej o swoich obserwacjach w ciągu tych 7-10 sekund. Objaw śmierdzi mi zalanym silnikiem, w którym łapie jeden, może dwa gary i dopiero powoli nakręcając silnik udaje się pozostałym cylindrom uzyskać na tyle ubogą mieszankę, by mogła zapalić od iskry i dołączyć dany gar do pracujących... A jak puścisz za szybko - motor zatrzymuje się zalany i nie ma już żadnego konia, który ten podtopiony zaprzęg pociągnie
I zależność od temperatury zdaje się taki stan potwierdzać - jak jest zimno, to wzbogacona dawka nie szkodzi w poprawnym zapalaniu (wręcz odwrotnie - pomaga).
Moja pierwsza rada - przy temperaturze powyżej zera, kiedy występują problemy - zakręć krótko, tak żeby świadomie go zalać, następnie odepnij rozruchowy całkiem i spróbuj odpalić. Powinien po chwili kręcenia (wypluwania nadmiaru wachy) zagadać na wszystkie gary.
Jeśli to się potwierdzi, stawiam, że czujnik temperatury na ECU też ma swoje za uszami i zaniża temperaturę silnika, skutkiem czego podaje on rano za bogatą mieszankę i zalewa silnik. Ewentualnie - zetknąłem się z tym - zawiesza się regulator czasowo-termiczny i rozruchowy sika paliwem non-stop, póki regulator się nie "odetnie"