quattrofan napisał(a):
nikt CI nie napisze dokładnie, bo będzie to kolejna dyskusja o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia
Różnica się sprowadza do tego, ze torsen jest mechaniczny a haldex jest sterowany elektronicznie. I wszystko z tego wynika.
I tu się mylisz, kolega z forum
scob poświęcił mi chwilę i w kilku zdaniach wyobraził zasadę działania quattro by haldex. Na tyle że mogę się teraz wypowiedzieć na ten temat, na tyle by móc komuś kto o tym nic nie wie wytłumaczyć to 'na chłopski rozum'
MorgothV8 napisał(a):
Zgadza się torsen daje średnio (bez poślizgu) 50/50 (nowsze 40/60) i w zależności od sytuacji przekłada 25/75 --> 75/25 (zalbo nawet wiekszy stosunek) wszystko OK
Chodziło mi o haldexa, który w sytuacji bez poślizgu daje 100% na przód a w razie czego dołącza (i to elektronicznie) jakąś część tylnej osi
O tym właśnie mówie że torsen to taki optymalny 100% napęd 4x4, natomiast haldex jest 4x4 tylko w sytuacjach uślizgu i to jeszcze z opóźnieniem....
No więc właśnie, a popierając tą tezę, posłużę się po raz drugi przykładem podebranym od Mirka z tego forum. Zima, śnieg lód, wniesienie, napęd quattro aż miło bo ciągnie do góry, a teraz haldex przez chwilę na przedniej ośce rozpędzeni, "pchani" pędem uzyskanym przed wzniesieniem, nagle zwalniamy... następuje poślizg (obojętnie jak krótki ale poślizg), daj boże że zadziała ABS albo ESP i już po nas, lecimy w dół bo te systemy działają tak żeby wyhamowywaniem ustabilizować tor jazdy, co w tym wypadku jest wręcz skandaliczne... komputer przemiela miliony informacji i załącza haldexa i co teraz pojedziemy w górę pewnie tak, a czy na pewno, auto ciągnięte przez siłe grawitacji po wyhamowaniu stacza się w dół 1,5tony z siła równą 1500kg*9,80665m/s^2 co daję 14709,975N (niutonów) jest już w tej chwili ciągnięte w dół czy dołączony napęd kół czterech poradzi sobie z tym... może. Przy raczej oponach zimowych. Tak czy owak jak z tym się nie zgodzicie, jedyna rada ruszyć autem zaparkowanym na wzniesieniu zimą na lodzie~śniegu to tylko torsen.
Co wy na to?
edit:
===============
wiem że nie każdy z nas mieszka w górach, nie zawsze jest zima i nie potrzebujemy takiego auta. Jednak wydaję mi się że jakiś procent problemów zimą na wzniesieniu przenosi się na mokry asfalt, asfalt zimą, czy zakręt z kałużą którą zahaczamy przy dopuszczalnej 90-siątce. Na potwierdzenie ostatnich kilku słów, przykładem będzie moja wycieczka z ojcem do włoch, Renault 19, super auto, dobrze się prowadzi, jak ojciec powiedział przy 20km/h (załóżmy że to było 40km/h-60km/h, 20km/h się nie jeździ) zwykły zakręt, lato, słońce... już sucha po deszczu nawierzchnia i mała śliczna kałuża na zakręcie, a my lądujemy w rowie 6metrów niżej... Co za tym idzie, gdy auto złapało kałuże a ja miałbym haldex'a nie wiem czy pomógł by mi, może i tak 60ms to krótko, ale jadąc szybciej zaragowałby gdybym był już bliski pobocza, bądź na nim, a ciężko powiedzieć czy to by pomogło, mokra trawka z rosą na grzbiecie, od asfaltu szeroka na 40cm do pierwszego pochylenia się ziemi, czy dałbym radę wyjść z tego, nie wiem... takie mam przemyślenie... btw. elektronika często zawodzi, wolę na nią nie liczyć.