zserty napisał(a):
Papiery maja znaczenie tylko kolekcjonerskie i papierami się nie jeździ.
Jak ktoś kupuje auto żeby stało w garażu i nabierało wartości to nie dla niego taka opcja.
Święte słowa
Sami kolekcjonerzy tu widzę są

Ale jakoś dużo Ur-ek czy innych kolekcjonerskich wozów tu nie uświadczysz, za to pociętych, porezanych i pozmienianych B2, B3, 100 i 200-tek całkiem sporo...

No i wszyscy po części tylko do ASO sie udają
Prawda jest taka, że albo się ma kilkanaście lub kilkdziesiąt tysięcy Euro do wydania na frajdę posiadania oryginalnego potworka, albo dąży się innymi sposobami do uzyskania substytutu, który biorąc pod uwagę kilkanaście lat zaawansowania techniki całkiem spokojnie może lepiej jeździć, hamować, prowadzić się
A wracając do sedna sprawy, jeśli już koniecznie S2 i ten zielony, to potargować się, kupić, silnik na stół, cała reszta do przepatrzenia/naprawy, nadwozie do blacharza/lakiernika, wnętrze do tapicera. Tym sposobem przygotować 10-15 tys dodatkowo i przynajmniej wiesz czym jeździsz, bo jazda takim autem z wykorzystaniem jego możliwości to trochę jak gra w rosyjska ruletke...
Za tą cenę (10 zakup+15 roboty) masz auto w cenie mniej więcej ładnych egzemplarzy z Niemiec, z tym że tu masz już wszystko porobione