Troszkę odświeżę kotleta, bo przez ostatni czas coś się działo.
RH Cupy, poszły do żyda, po drodze były 17" OZ Racing, też poszły do żyda. Stary silnik, cóż, spuściłem olej, i chodził pięć minut na odcięciu i skończył swój piękny żywot. Pod maskę trafiło pięć garów, skrzynia i zawieszenie przód z B4, belka na tył z tarczkami, poszerzana stal zamiast alu, przy okazji zostało zakupionych troszkę innych fantów i gadżetów, których nawet nie mam okazji zamontować. Ogólnie auto wygląda jak gruz. Tak ma wyglądać.
Mechanicznie jest w miarę ok, części Lemfordera, Boscha, i innych podobnych marek, ogólnie wszystkie fanty takie, jakie były montowane na pierwszy montaż. Także myślę, że mimo, że wygląda co najmniej odpychająca/interesująco, Audi nie ma ze mną jakiejś wielkiej krzywdy...
a tu kilka fotek
wyrwany motor
gangrena
nowe łapy, pomalowana komora (krwawica moja przy matowieniu...)
prawie gotowy do wrzucenia
najważniejsze już na swoim miejscu
a tu już po operacji...
[/img]
Niebawem pojawią się fanty, które czekają na założenie: dodatkowe zegarki, czarne wnętrze, oznaczenia na klapie... A chwilę później coś wartościowszego - ABS, a jak dobrze pójdzie, to pełna elektryka, centralny i grzane dupska.
Także coś tak się dzieje w gruzie nie wartym złamanej zapałki. Wiem, to wszystko nie jest warte tego gruza. Ale najgorsze właśnie jest to, że go lubię.