Bez ekstremalnych sytuacji to w gre wchodzi jeszcze hamowanie silnikiem ale o tym pewnie wiadomo
Przykład pierwszy jest lepszy. Cóż z tego że sie układ nie nagrzeje ? Ja słyszałem że cieplejsze hamulce lepiej hamuja
Ale co z tego. Jazda po polskich drogach nie jest na tyle sportowa żeby trzeba było sie przejmować tym że już tarcze mama czerwone a w środku czuć nadpalone klocusie
Więc wnioski:
1. Hamować stałym ciągłym naciskiem BO nie znasz jak wytrzymały sie żołądek pasażera i jak będziesz deptać raz po raz to może być w końcu
2. Co innego na śliskim gdy koła wnet sie blokują ale to uczą na kursie prawa jazdy
3. kKocki i tak sie zetrą bo albo hamujesz lekko i powoli je ścierasz albo hamujesz raz po raz cisnąc pedał mocniej ścierając sie tak samo tylko w krótszym czasie
4. No prosze tylko nie dojdźmy do wniosków że "pierd%#$@, nie hamuje bo klocków szkoda"
5. hamowanie pulsacyjne jest mniej efektywne na suchej drodze
6. Jak jedziesz w ciągłym peletonie za gościem który ciągle depta po hamulcu bo nie umie zdjąć nogi z gazu to wypuść go kilkanaście metrów przed autem i wtedy używanie hamulca będzie zbędne ( przynajmniej nie tak często jak ten jadący przed Tobą)*
*pominąłem możliwość wyprzedzenia z racji jechania w peletonie
ale to tylko takie moje skromne zdanie
P.S. po uwagę w tym temacie można jeszcze wziąść za przykład inny temat mówiący o docieraniu klocków. Troche przesadzony ale tam nigdzie nie było mowy o deptaniu raz po raz na hamulec tylko ciągłym sprowadzeniu auta do zamierzonej prędkości