wszelkie wskazywane przez Was możliwe usterki zostały wyeliminowane.
Pomogła wymiana świec i kabli (żywot poprzednich skończył się po przejechaniu około 1000 kilometrów <ga>)
Auto okazało się swapowanym chwastem, zagazowanym nieznanej produkcji sekwencją, która to instalacja moim zdaniem wypaliła zarówno świece jak i kable. Już sama technika montażu była wstrząsająca np. połamana kombinerkami osłona silnika i wskazywała na rękę rzeźnika.
Najbardziej zaimponował mi przewód podciśnienia długości około 15 centymetrów z 10 pęknięciami
![Very Happy :D](./images/smilies/002.gif)
oraz latające luzem osłony głowic. Długo by o tym pisać
Tak więc auto odpalone z niesprawną naszym zdaniem instalacją gazową odjechało z warsztatu strasznie warcząc a nie aksamitnie szumiąc i mamy nadzieję nigdy go więcej nie oglądać bo właściciel został przekonany o konieczności pozbycia się strucla