no i nareszcie moge sie udzielic w tym watku bo do Gdyni wkoncu zawitala zima...
Nie pokusilem sie o wymarsz z domu w nocy bo na rano do pracy a choinke tez skonczylem ubierac o pierwszej w nocy.
Droga do pracy wysmienita. Poziom sniegu troszku ponad pol kola. Wychodzac na parking przed blokiem o dziwo nadal wszystkie auta staly a zazwyczaj jest na w pol pusto hehe. Po tym jak powiedzialem z usmiechem na twarzy sasiadce, ze "tak, jade samochodem do pracy" mijajac sie z nia w drzwiach klatki, ona dziwnie na mnie popatrzyla.
Odpalilem auto, oblecialem szczoteczka ze sniegu wsiadlem wygodnie sie ukladajac do przyszlych manewrow...Jedyneczka i Gekonka ruszyla - przesunalem zderzaczkiem zaspy sniegu, jadac z suszacymi sie zebami od cieplutkiego nawiewu. Ja lekko w gazik ciskam jak wyjezdzam z parkingu a Ona lekko boczkiem, mowie do niej w myslach fajnie-nieprawdaz. Wyjezdzam na glowna droge 100 metrow testuje na co stac opony i hamulce - tak w razie czego. Doejzdzam do swiatel przede mna Samochodzik z Gwiazdka na masce w odmianie C-klasa rok 1995. Stoimy na swiatlach, radyjko gra i slucham o wielkim paralizu w miescie. Samochodow na drodze tyle co wskazywal poranny parking przed blokiem. Mercedes ruszyl i ruszal jeszcze przez dobre 200m bo toczenie sie z predkoscia 15km/h to nie jazda. Ja jako kierownik i Ona z plakietka"quattro" na tylku tez to wiedziala. Przy pustym pasie przeciwnym i spowolnionym Mietku pocisnalem kierunek i dwojeczke zapieta wykorzystalem w nalezytym stopniu. Lekko tyleczkiem pomachalem Gwiazdorowi i tyle go widzielismy.
Zjezdzajac spokojnie z gorki ok.1km patrze jak wszyscy (4) kierownicy sie mecza zeby podjechac pod ta goreczke...Gdy zrobilo sie czysto mowie az tak slisko to chyba zart, na jednym z zakretow gorki,na zapietej trojeczce w gaz i nic sie nie dzieje. Wiec juz wiem ze przesadzali.
Zblizylem sie do glownej ulicy, glos rozsadku mnie wola i mowi "zalac trzeba troche bo w pracy czeka wyzwanie - bedzie trzeba parking odsniezyc". Podjechalem wiec i dodalem Jej zapasu energii napojem energetyzujacym spod szyldu v-power 95. Pozniej juz droga spokojnie minela i przybylem do pracy...
Wjezdzajac pod brame cieplo mi sie zrobilo, bo myslalem ze trafilem na rajska wyspe...to przez tego samego banana tylko wiekszego na widok rozsypanego kokosa, wszedzie w ilosci 35cm. Dlugo sie nie zastanawiajac zaczelooooo sie...
Jedynka bucik ostro, kolka miela dupka odrazu postawiona , zapinam dwojeczke i tak lewo prawo lewo prawo lewo prawo z dozowaniem bucika przebylem niezliczona ilosc dlygosci placu parkingowego. Poniewaz z jednej strony dosc ciasno byl rekaw bo jeszcze sie ucze ACQ ale z drugiej FUN na maxxa i kilka koleczek w miejscu. Niesamowita goraczka od nawiewu nie tylko na twarzy, ale i w podgrzewanym tylku, okienka biale, lecz wiatr je szybko owiewa przy przewrocie na kolejny boczek. Olejek w zegarku dobil prawie do 130 stopni, wentylator chlodnicy swistal bo silniczek bucha ciepelkiem jak lokomotywa i tak konczy sie 15 minut budowania adrenaliny i grzania oleju. Kilka razy bylo ciasno, ale jak to mowia "sie popiesci (gazik) i sie zmiesci"
Po kilku godzinach przed fajrantem w robocie wzialem drewienko i musialem powypychac troche sniegu i lodu z hamulcow, nadkoli i kol.
Bylo Super ... po ochlonieciu i przemysleniach musze stwierdzic, ze calkiem inna bajka jest w ACQ i a6c4. A6c4 jest bardziej zrownowazone od Tej malej wariatki...