No to ja opisze dzisjaj swoje 2 kille niby przegrane ale wygrane
.
Trasa Wrocław - Ząbkowice ślaskie.Pomykam citroenem za tirem a za mna seat Inca.Siedział mi bardzo blisko na zderzaku tak jakby chciał mnie poganiac,ale mi sie nie spieszyło
. Na wysokosci miejscowosci Niemcza robią sie 2 pasy pod gore.
Przycisłem ale widziałem ze pas sie konczy na samym szczycie i droga skreca w prawo wiec odpusciłem,kierownik seat wzioł sie za wyprzedzanie tam gdzie ja odpusciłem.
Z ledwościa mnie wyprzedzał i tira,pas mu sie juz skonczył i leciał po liniach (wysepce) i na gorze zawadził juz o podwojne ciągłe. Pewnie kolesiowi ulzyło ze dał rade na styk ale nie na długo.Na gorze ukazał mu sie radiowoz z lizakiem .Zyskał moze 1,5 sek a stracił pewnie z 200zł .
Drugi.
Wracam z Ząbkowic trasą na Nyse. Dogania mnie stary opel astra i siada na zderzaku. Przyciskam po mału do 120km/h a opel sie trzyma. Wiecej nie szło cisnac bo droga z płyt betonowych z muldami
.
Przed sobą widze znak STOP ,wiec noga z gazu i wytracam predkosc.
Kiedy miałem 30metrów do stopu, przejazd kolejowy, astra zjezdza na lewy i but.
Spogladam na goscia.A tam jakis młody smarkacz z laska i 2 dzieciaków.
Spojrzeli sie na mnie wyprzedzajac mnie na torach jak na idiote.........
I co dalej
Za jakies 150 metrow ja ich mijałem kiedy stali na poboczu koło radiowozu. Zwolniłem i usmiechnołem sie do ziomka
.
Moja przegrana była wygrana
. Oby więcej takich przegranych