.: AUDI KLUB POLSKA :.

zapewne zdajesz sobie sprawę z tego , że on na początku nie chciał się ścigać

z powrotu od Toms`a, nowe mondeo 2.0 tdci, 1 rowno(mulowaty ten AEL na 1dynce ), 2 juz jestem 1dlugosc auta z przodu, Quattro chyba daje znac przy ruszaniu Kolejne swiatla to samo, na 3 gosc odpuszcza.
Stary traktor daje rade , nie mowiac o tym, ze jak dojezdzam do zakretu to inni po hamulcach

Zdaję
Pewnie go wkurzyłem wyprzedzając jak się lekko zamotał
Później jak zobaczył, że oddalam się mocno gniotąc trafił go szlag i zaczął mnie gonić

Mylisz się AMG miało gwizda ale kierownik pi......a

No to ja opisze dzisjaj swoje 2 kille niby przegrane ale wygrane .
Trasa Wrocław - Ząbkowice ślaskie.Pomykam citroenem za tirem a za mna seat Inca.Siedział mi bardzo blisko na zderzaku tak jakby chciał mnie poganiac,ale mi sie nie spieszyło . Na wysokosci miejscowosci Niemcza robią sie 2 pasy pod gore.
Przycisłem ale widziałem ze pas sie konczy na samym szczycie i droga skreca w prawo wiec odpusciłem,kierownik seat wzioł sie za wyprzedzanie tam gdzie ja odpusciłem.
Z ledwościa mnie wyprzedzał i tira,pas mu sie juz skonczył i leciał po liniach (wysepce) i na gorze zawadził juz o podwojne ciągłe. Pewnie kolesiowi ulzyło ze dał rade na styk ale nie na długo.Na gorze ukazał mu sie radiowoz z lizakiem .Zyskał moze 1,5 sek a stracił pewnie z 200zł .

Drugi.
Wracam z Ząbkowic trasą na Nyse. Dogania mnie stary opel astra i siada na zderzaku. Przyciskam po mału do 120km/h a opel sie trzyma. Wiecej nie szło cisnac bo droga z płyt betonowych z muldami .
Przed sobą widze znak STOP ,wiec noga z gazu i wytracam predkosc.
Kiedy miałem 30metrów do stopu, przejazd kolejowy, astra zjezdza na lewy i but.
Spogladam na goscia.A tam jakis młody smarkacz z laska i 2 dzieciaków.
Spojrzeli sie na mnie wyprzedzajac mnie na torach jak na idiote.........
I co dalej Za jakies 150 metrow ja ich mijałem kiedy stali na poboczu koło radiowozu. Zwolniłem i usmiechnołem sie do ziomka .

Moja przegrana była wygrana . Oby więcej takich przegranych

a koleś siedział w mercu i myślał że 18 latek wziął od taty audi i chce przeskoczyć świat

To i ja opisze Wam moja sytuacje jaka dzis mialem.
Wracam sobie z pracy, juz niedaleko domku jest ladna prosta z malym luczkiem, jedziemy w kolumnie aut, niewyprzedzam bo mi sie nie spieszy. Patrze w lewe lusterko, piluje sie zza samochdow zielony peugot 406. minol dwa auta za mna i siedzi mi na dupie. Ja lechalem blisko innego kolesia co jechal przedmna, i tuz przed tym luczkiem zaczyna mnie wyprzedzac, patrze zna przeciwka auto jedzie, mysle sobie ze daruje sobie on wyprzedzanie a on nieeee, dalej wyprzedza i na bezszczela wiechal miedzy ta "szpare" co mialem miedzy innym autem jadacym z przodu. W morde bity zmusil mnie na jechanie/uciekanie na chodnik i ostre hamowanie ale dzieki bogu niewjechalem na chodnik i w latarnie ktore tam stoja...Nawet niemrygnol awaryjnymi ze przeprasza, NIC. i wyprzedza dalej, no to ja pedal w podloge i dalej dluga za nim.Ale niestety w tym czasie zdzownil tel i musialem zaraz skrecic i jechac do domu, aaaale, co zwlecze to nie uciecze... nr pamietam ( WGM MP$@ ), kolo jest z mojej miejscowosci to predzej czy poznije go dojde

Trza było dzwonić na 112, podać numery, okoliczności, skombinować jakiegoś świadka i półmózg ma pozamiatane...

Z tym to chyba by bylo najtrudniej. wracalem sam, a innych kierowcow nie bede zatrzymywal na drodze, a po a tym kto by sie zgodzil na takie cos...

Nie masz co się pieklić, jesteś sam sobie winny. Pytanie podstawowe czy utrzymałeś bezpieczną odległość od pojazdu poprzedzającego. Przyjmuje się, że jest to co najmniej połowa prędkości z jaką porusza się pojazd w warunkach suchej jezdni (mokra lub śliska odległość jeszcze większa). Więc jeśli jechałeś w terenie zabudowanym z przepisową prędkością Tówj odstęp powinien wynosić co najmniej 25 m od samochodu poprzedzającego. Gdyby taki był (a z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że nie) wtedy nawet tir by się jeszcze zmieścił nie zmuszając Ciebie do niebezpiecznych manewrów. Pomijając idiotyczne zachowanie kierownika 406. Niestety realia drogowe są inne.

No chyba za duzo sie uczyłes teorii a nie praktyki.
Kiedys zrobiłem sobie taki test na trasie .Trzymałem odpowiednia duza odległosc miedzy autami(bezpieczną).
I co Za kazdym razem kiedy miałem luke ,jakies typy sie w nia wbijały. No to ja zas odległosc. I zas typy sie wciskają. I tak na kilku km moja predkosc zeszła do 50km a chyba przeskoczyło mnie z 20 aut wjezdzajac w moja bezpieczna odległosc od poprzedzajacego auta.
Co z tego ze ty masz odpowiednia luke, jak w ta luke wcisnie sie na chama 3 auta i zmuszą cie do hamowania.I zamiast trzymac predkosc to ja tracisz.A na odległosci 600km przerodzi sie to w godziny strat.

Spoko ale jeśli widzisz, że pcha się koleś i się nie zmieści na 100% to co dalej jedziesz 5m za autem przed tobą? Chyba naturalnym odruchem jest, że troche zwolnisz, żeby go wpuścić...
Osobiście nienawidze takich sytuacji jak wyprzedasz kogoś i nie zrobi miejsca albo jeszcze przyspieszy żebyś, śie nie zmieścił. Nazywam takich ludzi Frajernia

Marwis to moze ja wogule powinienem sie zatrzymac i przepuscic przed siebie inne samochody ...
Nie przyspieszalem specjalnie, jechalem ciagle taka sama predkoscia, nie utrudnialem mu wyprzedzaja, on poprostu wymusil na mnie zebym mu zorbil miejsco bo ON wyprzedzal. No jesli Ty tak podchodzisz ze Ciebie MUSZA wpuscic przed siebie bo TY wyprzedzasz to pozostaje powiedziec : " kto przezywa, ten sam sie tak nazywa". A tak na marginesie po mimo ze napewno jestem mlodszy od Ciebie nie zycze sobie zebys mnie obrazał.

Moja odleglosc od tamtego goscia nie byla napewno 25m ale tez nie jechalem mu na zdezaku, wedlug mnie przy predkosci ~45km mialem wystarczajac odleglosc od niego ale nie bylo jej na tyle zeby zmiescil sie tam inny samochod.

Zdarzają mi się tacy codziennie - szczególnie w golfach 4 i passatach b5
Na siłe zarzynając silniki przyspieszają bylebym nie wjechał przed nich i wydzwonił.
Dodatkowo lubią zjejżdżać wtedy kołami na przeciwległy pas, dodadatkowo utrudniając manewr.
A ja się naprawde nieraz śpiesze. Nornalnie kiedyś zatrzymam takiego h. i wbije pięścią nod do mózgu.

Dokałdnie zazwyczaj sie tacy zdarzają jak sie spieszysz

to, że ktoś zamiast mózgu posiada trociny nie oznacza, że w trosce o własne zdrowie i życie nie należy czasem odpuścić i zwolnić takim debilom.
Chyba zbyt dosłownie interpretujecie tytuł tej dyskusji

Otóż bezpieczna odległość zależy od ciebie. I nie można w żaden sposób stwierdzić, czy ją utrzymujesz, czy nie dopóki nie wydzwonisz.
Jeśli wydzwonisz, to znaczy, że nie utrzymałeś bezpiecznej odległości.
A dopóki nie wydzwonisz, to jest to bezpieczna odległość, nawet jeśli to jest 3m.

Wczoraj na jednej z długich, szerokich i bezpiecznych arterii komunikacyjnych Poznania VW Touran 2.0 TDI (więc chyba 170 KM) dostał baty od starego, kondonowatego A6 C4 ACK zasilanego muchozolem z chwilowo niesprawną przepustnicą Skręcałem w lewo z małej uliczki jednojezdniowej w tą szeroką o czterech pasach. Gdy stwierdziłem, że można ruszyć ze skrzyżowania, kierownik fałweja zaczął mnie wyprzedzać z lewej. Postanowiłem sprawdzić na ile mój stary parch może jeszcze sobie pozwolić Efekt był taki, że Touran dostał długość do 100 km/h. Na następnych światłach chciał pokazać że jego nowe auto jest jednak szybsze, lecz postanowiłem odpuścić i poleciał przodem

W piątek 3 klie w odstępie kilku minut. Wszystko ze startu rolowanego, wciągnięte bez najmniejszego problemu
1. Honda Civic 1.6 VTEC VTI 160PS z warczącym wydechem
2. BMW seri 7 e38. Nie wiem jaki motor ale coś z V8. Prawdopodobnie 740i.
3. BMW 530i e60.

Mnie dzisiaj `skillowało` jakieś porche bez dachu.

W skrócie: Jechałem prawym pasem na dwupasmowej drodze, przy zwalnianiu przed łukiem w lewo minęło mnie porche i około metra przede mną zaczęło wynosic mu tył na koleinie. Ja mocniej docisnąłem hamulec, a on po udanej kontrze w prawo i nieudanej w lewo bokiem wyleciał z drogi i po paru metrach ślizgu uderzył w słup na wysokości drzwi pasażera.

Uderzenie było bardzo mocne i w pierwszej chwili byłem pewien, że pasażer nie żyje, ale poduszka uratowała jego glowę przed kontaktem z latarnią. Mimo ogromnego krwiaka na wysokości klatki wyszedł z auta.
Muszę przyznac, że auta bez dachu mają baardzo twardą podłogę...[/code]