On sam mi to pokazał.
To wyglądało w taki sposób, że rozmawialiśmy na temat tego jak pali itd. On do mnie mówi, że jeszcze coś jest takiego, ale to zrobi w poniedziałek. No i mi mówi "Posłuchaj tego" i puścił nogę z gazu, poczekaliśmy aż obroty się uspokoiły i pojawił się dźwięk... przypominało to mielenie żelaza czy wiercenie wiertartką z udarem. Mówił, że to tylko sprzęgło i on bierze tą naprawę na siebie. Czyli dzisiaj auto ma być sprawne.
No i chcę jeszcze wytłumaczyć jedną kwestię - nie wierzę w ani jedno słowo sprzedawcy, do póki samochód nie zostanie sprawdzony bardzo dokładnie przez moich mechaników. Ten sam fakt sprowadził mnie na to forum.
Co do mechanika to jestem członkiem rodziny mechaników

Ściągnięcie i założenie skrzyni to dla mnie koszt ok. 100zł, może 50, więc takimi drobnostkami się nie martwię.
Co do sprzęgła hydrokinetycznego to się regeneruje, a każdy może mieć jakieś własne określenie na to, wiadomo - "co wioska to obyczaj" jak to mówią. Są zakłady specjalizujące się w tego rodzaju regeneracjach.
Powiem może przy okazji mniej/więcej o co mi chodzi:
Sprzęgło hydrokinetyczne... działa ono tak, że na wale korbowym silnika osadzony jest wirnik w kształcie pierścienia, zaopatrzony w proste łopatki, zwany pompą. Podobny wirnik, zwany turbiną, osadzony jest na wałku napędzanym. Oba wirniki wbudowane są naprzeciw siebie i szczelnie zamknięte w obudowie wypełnionej lekkim olejem mineralnym. Podczas pracy silnika pompa obraca się i ciecz znajdująca się pomiędzy jej łopatkami pod wpływem sił odśrodkowych jest odrzucana na łopatki turbiny i wywiera na nie napór zmuszający turbinę do obracania się w ślad za pompą.
Poślizg jest tu kwestią zasadniczą dla prawidłowego działania sprzęgła, a jak wiadomo wszystko się zużywa. Skoro tak to wygląda to myślę, że turbina wraz z pompą przy niskich obrotach mogą o siebie ocierać. Jeżeli się mylę to proszę mnie poprawić.