2rafal7 napisał(a):
hmm, w C5 na 1BE zrobiłem ponad 200tkm na polskim ścierwie, i do wymiany był tylko jeden wahacz (ale wymieniłem już komplet), więc gadanie, że w "sportowym" zawieszeniu szybciej się zużywają poszczególne elementy jest co najmniej śmieszne. Mało tego, w C6 teraz tez mam zawieszenie sportowe, mam na budziku 170tkm i zero luzów.
No więc właśnie - ja tylko zacytowałem, być może autorowi chodziło ogólnie o zawieszenie w A6C6 a nie w S-Line (tylko że to też nie jest prawdą, bo choć naprawy tych elementów są dość kosztowne to podobno wytrzymują średnio 100tys. km na naszych drogach).
Dzięki temu forum i Waszym doświadczeniom po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że artykuły prasowe są bardzo nierzetelne (piszą co im tylko do głowy przyjdzie - chwalili ostatnio np. silnik 2,8 FSI nie wiedzieć czemu akurat ten a nie 3,2 FSI, nie podawali żadnych argumentów może poza jednym że TDI w kilkuletnich samochodach są bardzo zmęczone
Zainteresował mnie ostatnio samochód - marki nie wymienie - z 2013 r. w limitowanej serii 2,0T o mocy 220KM (silnik z wielopunktowym wtryskiem) o sportowym charakterze i o dziwo z zawieszeniem przód kolumny McPhersona, tył belka skretna (tak jak w mojej starej A3) Oczywiście samochód w cenie ok. 96 tys. PLN (nowy) Czy to wzgledy ekonomiczne o tym decydują - czy jednak to zawieszenie ma jakieś szczególne zalety w sportowych kompaktach?
Poczytałem - już z grubsza wiem o co chodzi. Wzgledy ekonomiczne na pewno przemawiaja na korzyść tego prostszego zawieszenia, które ma jednak swoje zalety - prostsza konstrukcja, mniejsza masa resorująca, zajmuje znacznie mniej miejsca i jest znacznie lżejsze. Ale odwrót od wielowahaczowego jest raczej nie możliwy - gdzie komfort łączy się z pewnym prowadzeniem przy np. ostrym hamowaniau na zakręcie.