s2power napisał(a):
SJake, jesli robisz 200 km ze srednia powyzej 33 km/h to albo jestes naprawde niezly albo cos pomieszales. Jezdzac raz w tygodniu, hmm...
To nie ja jestem dobry, tylko rower szybki

Co mniej więcej tydzień (7-10 dni) jeżdże te traski około 200km. Zrobiłem już ich kilka w tym roku i jak dopiszę pogoda to strzelę jeszcze ze 2. To nie jest tak, że wsiadam i jadę... U mnie dzień bez roweru to dzień stracony - dobre nawet kilka kilosów (20-30km dziennie) na ciężkim, stalowym (15kg, a szosa to 8kg) i szerokich laczach. Przejechanie 100-200km na dobrym rowerze (nawet lekko zmodyfikowanym MTB), jeśli jesteś w miarę w formie to kwestia psychiki. Za pierwszym razem powtarzałem sobie, że "te 200km to takie 6 dziennych rundek - dam radę"; "Jak rower wytrzyma, to i ja wytrzymam".
Co do tej średniej to ostatnia wyszła mi 32,4km/h na odcinku 192km (ta sama trasa na MTB to 24,8 km/h w dodatku 2h w deszczu i nocą) , przez pierwsze 80-90km trzymam powyżej 35, później zaczyna się tragedia przez jakieś 50km i próbuje nie zwalniać poniżej 30. zazwyczaj po 140 kilometrze i wyrównaniu tempa to już czuje finisz i leci się "jak z górki" - szczególnie jak zaczynają pobolewać plecy (jak najszybciej do celu).
Jeżdżąc grupowo (zależnie od grupy i jakości asfaltu) taka średnia zazwyczaj to norma. Raz, że za plecami łatwiej, a dwa wiadomo... rywalizacja. Jak jest mocny zawodnik z przodu, to się go goni, a i ucieka przed tym na plecach. Nikt nie powie "chłopaki - wolniej" albo że "nogi bolą". Poza tym nikt nie gada tylko każdy zapitala. "Znajomkowie rowerowi", są lepsi, jeśli chodzi o średnie i sprinty, ale co jak co... ja wypadam całkiem dobrze na tych dłuższych dystansach. Kwestia predyspozycji.