> Na skrzyżowaniu blondynka otwiera szybę swojego samochodu i woła do kierowcy auta ciężarowego: > "Dzień dobry! Mam na imię Asia, gubi pan swój ładunek!" > Facet nie przejmując się blondynką jedzie dalej. Na następnym skrzyżowaniu akcja powtarza się. > Na kolejnym skrzyżowaniu zdenerwowana blondynka jeszcze raz próbuje: > "Dzień dobry, mam na imię Asia. Powtarzam panu, gubi pan swój ładunek!" > Tym razem zdenerwowany kierowca odpowiada: > - Dzień dobry, mam na imię Rysiek, jest zima, a ja sypię sól na jezdnię! > > Sekretarka do szefa: > -Panie dyrektorze, dostaliśmy wiadomość z naszej filii na Saharze, że brakuje im wody. > -E, tam. Jak zwykle przesadzają! > -Panie dyrektorze uważam, że sytuacja jest poważna, bo znaczek był przyczepiony spinaczem... > > > - To straszne, czym dzisiaj zajmują się lekarze! - mówi dyrektor wydziału pewnego urzędu do burmistrza. > - Wyobraź sobie, że dziś rano księgowa zwolniła się u mnie, żeby pójść do przychodni, a wróciła z nową fryzurą! > > > Hrabia do Jana: > -Janie podlej kwiaty. > -Przecież pada deszcz! > -Nic nie szkodzi.Weź parasol.... > > Na religii: > - Kto widzi i wie wszystko? > Na to Jasio: > - Moja sąsiadka... > > W Walentynki do sklepu przyjeżdża pewien chłopak i pyta: > - Czy ma pani kartkę z napisem "Dla mojej jedynej"? > - Tak! > - To poproszę osiem! > > Blondynka dzwoni do warsztatu samochodowego. > - Coś mi spod auta kapie, takie ciemne, gęste... > Mechanik: > - To olej. > Blondynka: > - OK, no to oleję. > > - Halo sąsiedzie! Czy pan już zrobił swojemu synowi zadanie z matematyki? > - Tak, przed chwilą. > - A da pan spisać? > > Blondynka do męża: > - Kochanie, czy ty uważasz mnie za idiotkę? > - Nie. Ale mogę się mylić. > > - Jasiu, taki brudny nie pójdziesz do szkoły!!! > - Dobrze mamusiu. Nie pójdę. > > Jasio szepcze tacie na ucho: > - Jak mi dasz dziesięć złotych, to powiem ci, co mówi mamie pan listonosz jak jesteś w pracy. > Ojciec wyjmuje 10zł i daje synowi. > - I co, Jasiu? Co mówi? > - Mówi: "Dzień dobry, poczta dla pani". > > Para kochanków siedzi na kanapie, nagle dzwoni telefon, odbiera kobieta: > - Kto dzwonił? > - Mój mąż. > - O! I co mówił? > - Że spóźni się do domu, bo gra z tobą w pokera. > > -Tato, masz dzisiaj takie małe zebranie rodziców w szkole. > -Co masz na myśli, mówiąc "małe"? > -No,ja, ty, wychowawczyni i dyrektor... > > Przybiega dzieciak na stację benzynową z kanistrem: > - Dziesięć litrów benzyny, szybko! > - Co jest? Pali się? > - Tak, moja szkoła. Ale trochę jakby przygasa. > > Jasiu, dlaczego spóźniłeś się na lekcje? - chce wiedzieć pani wychowawczyni. > - Bo jak szedłem do szkoły, to napadł mnie uzbrojony bandyta. > - O Boże, dziecko, czy nic ci się nie stało?! > - Owszem, zabrał mi zeszyt z wypracowaniem. > > Tato mówi do Jasia: > - Nie rozumiem, jak ty możesz zadawać się z Wojtkiem. Przecież to niegrzeczny chłopiec, najgorszy uczeń w klasie! > - Przez wdzięczność, tato. Gdyby nie on, ja byłbym najgorszym uczniem! > > > Nauczyciel kazał Jasiowi napisać w zeszycie 100 razy: "Nigdy nie będę mówił do nauczyciela "TY". > Nazajutrz Jasio przynosi zeszyt. > - Dlaczego to zdanie napisałeś nie 100, ale 200 razy? > - Bo cię lubię, Kaziu! > > - Pani syn nie powinien chodzić na lekcje gry na skrzypcach. > On nie ma za grosz słuchu - mówi nauczycielka. > Na to mama: > - On nie ma słuchać, on ma grać. > > Iluzjonista po swoim kolejnym numerze oznajmia widzom: > - Teraz sprawię, że na waszych oczach zniknie jedna z obecnych tu kobiet. > Nagle z ostatniego rzędu słychać męski głos: > - Moja żona .... zgłasza się na ochotnika! > > Rozmawiają dwaj psychiatrzy > - Wiesz co, mam rewelacyjnego pacjenta. Cierpi na rozdwojenie jaźni. > - A co w tym rewelacyjnego?- pyta drugi. > - Obydwaj mi płacą. > > Gajowy napotyka na skraju lasu młodą dziewczynę. > - A pani się nie boi tak sama chodzić po lesie? Jeszcze ktoś panią zgwałci... > - Oj, gdyby pan był tak miły... to bym już dalej nie musiała iść... > > Pani kazała dzieciom przynieść do szkoły swoje domowe zwierzątka. > Małgosia przyniosła kotka, Jadzia pieska, a Jasio przyniósł żabę. > - No i co ta Twoja żaba potrafi, Jasiu? - pyta pani. Jasio szturchnął żabę, a żaba na to: > - Kła! > Jasio jeszcze raz szturchnął żabę, ale ona znowu: > - Kła! > Wreszcie Jasio się zdenerwował i uderzył pięścią w stół, a żaba na to: > - Kłanta namera, tarira kłantanamera, kłanta namera, tarira kłantanamera. > > - Czym jest radziecka wolność słowa? > Uświadomioną potrzebą milczenia!
|