Odkopuje kotleta bo się sporo zmieniło.
Jak część z was wie...przed zlotem letnim w Toruniu chciałem zrobic porządek z rozrządem. Poprzednik zmienił rozrząd i niby wszystko okey ale wywalało mi kilka błędów oraz złe ustawienie : -11 i -9.
Odstawiłem S6 do zaprzyjaźnionego warsztatu (który też zajmował się rajdówką). Chłopaki zabrali się za weryfikacje. Wyszło kilka faktów i mitów sprzed lat:
1. mając przebieg 240kkm nikt niewymieniał padów, łańcuchów wałków rozrządu. Luzy w granicach 1mm czyli na granicy normy
2. nikt wcześniej nie grzebał przy głowicach - fabryczny montaż. Tylko wymieniane były uszczelki dekli
3. napinacz w głowicy 1-4 bardzo dziwnie się zachowywał ale o tym dalej....
Po wymianie łańcuchów niby wszystko fajnie ale przy kręceniu silnikiem na wolnej kompresji napinacz zaczął przeskakiwać cyklicznie co 8 oczek łańcuszka. Sądząc, że to efekt braku ciśnienia oleju poskładaliśmy silnik i odpaliliśmy...a raczej chcieliśmy - silnik zrobił pół obrotu i słychać było styknięcie.
Wyrok....brak kompresji na pierwszym cylindrze. Efekt był taki, że kolizja wygieła 3 zawory ssące. No to co....czapka z głowy i do kompleksowej regenracji. Pierwsze problemy napotkane to brak dostępności zaworów. Owszem można w ASO ale 170 PLN /szt.
Zakupiłem więc głowicę z zaworami ale bez wałków. Dawca jest więc czas poskładać. W miedzy czasie wyszło, że wałki które były u mnie są od podporducenta Audi. Mają parametry fabryczne ale wykonane rzemieślniczo dla grupy Audi. Jakością nie odbiegają od fabrycznych. Z tego co wiem występują w każdym ANK po 2000 roku. Dodatkowo od Pisiego zamówiłem używany ale sprawny napinacz.
Jak już czapka wróciła, dotarliśmy zawory, przygotowaliśmy i skompletowaliśmy głowice. Poskładana trafiła do auta. Odpalenie. Działa. Ale po jakiś 30 minutach silnik zdechł. No to holowanko do warsztatu. Okazało się, że zerwało pasek rozrządu. Co lepsza bardzo nienaturalnie. Poszarpało i pozrywało zęby.
Lekka załamka. Cała praca poszła "wpizdu". Nie wspomnę o kosztach. Badanie kompresji... 2,3 i 6 cylinder off...zero...null...nic. Daliśmy sobie dwa dni na zbadanie co się stało. Udało się poniekąd ustalić przyczyne ale nie zminiało to faktu, że wcześniejsza robota zapłacona a auto jak nie jeździło tak nie jeździ...
Tym razem obie czapki z głów. Wysłane do wyceny i na rozpoznanie do najlepszego serwisu głowic w pomorskim. Wycena powaliła mnie na kolana ale trzeba było to zrobić. Wszystkie zawory nowe, gniazda dodatkowo utwardzone, kanały wypolerowane, prowadnice nowe oraz zakupione od Marcina z Mławy drugie fabryczne wałki. Trochę czasu minęło aż wróciły ale w tym tygodniu udało się po godzinach poskładać - bądź co bądź to ksozt warsztatu więc robili to po godzinach aby nie stracić za bardzo na robocie na której zarabiają.
Wszystko poskładane, posprawdzane, silnik przekręcony na luźnej kompresji i niby wsio okey. Pierwszy rozruch na odpiętych cewkach aby przesmarować cały układ. Zalanie płynem chłodniczym i godzina "0".
"kopnął od pierwszego"
Złapał temperaturę, obroty 760 i tak trzyma cały czas. Jest dobrze. Jedyny napotkany obecnie problem to szwankująca sonda S1 B1 więc jutro podczas składania przodu zamienimy ją z S2 B1.
J23 znów nadaje na 8 garach
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)