zwykły $ napisał(a):
Mój york nie należał do tych małych skrzeczących diabełków. To był piesek dobrze ułożony. Nie podnosił niepotrzebnie głosu zwiedzał sobie wioskę całymi dniami . Nie wadził nikomu . Był przyjacielem wszystkich psów i to go chyba zgubiło. Do sąsiadów przyjechała rodzina z amstafem właśnie na parę dni . Mój piesek jak zwykle robił obchód ulicy i zbliżył się do bramy sąsiada jak to zwykle robił żeby obwąchać. Nie zauważył tamtego na placu . Nie miał szans na ucieczkę . Amstaf dopadł go prze lukę w bramie i wyrwał mu krtań . Zdechł na miejscu. Ja i syn jakoś się z tym pogodziliśmy ale żona i córka cały czas płaczą. Mam jeszcze 3 miesięcznego owczarka niemieckiego który trochę łagodzi stratę. Mam nadzieje że jak urośnie to się odpłaci sąsiadowi.
niestety ale ten pseudo amstaff powinien pójść do odstrzału pomimo ,że naprawdę lubię tę rasę i chodzi tu o inne cechy a nie agresję która wyklucza takie psy z dalszej hodowli ,
każdy żle prowadzony pies jest niebezpieczny są ludzie którzy nie umieją kompletnie wychować psa nie ważne jakiej rasy (często zdarza się ,że zmienia się właściciel psa i to wystarczy żeby tzw bestia stała się maskotką) ,
takie zachowanie nie jest normalne amstaff zaatakował na w sumie obcym sobie terenie , ale tak to jest jak się kupuje szczeniaki z ogłoszeń typu "mocny amstaff" zamiast poczytać o tym jak wybrać hodowlę i ewentualnie którego szczeniaka z miotu ,
90% psów tej rasy nie mieści się we wzorcu rasy ze względu na wagę , więc czy takiego psa można nazwać amstaffem