Witam, chciałbym tutaj opisać swoją historię związaną z samochodem Audi A6 C5 oraz silnikiem 2.5 TDI. Oprócz samego opisu chciałbym również zasięgnąć informacji co dalej korzystniej jest zrobić.
Kilka moich postów wcześniejszych pokazuje nieudany silnik 2.5. Jestem więc młodą osobą, postanowiłem kupić sobie audi, jako swój pierwszy "normalny" samochód. Od samego początku chciałem przekonać się do diesla i jednak pomimo namówień na silnik 1.9 wybrałem 2.5. Przekonała mnie do tego większa moc. Nie jest mi ona potrzebna, żeby jeździć jak głupi, tylko aby móc dynamicznie wyprzedzić, bez potrzeby przewidzenia tego kilka minut wcześniej.
Zadowolony, znalazłem całkiem ładny egzemplarz (tak mi się wydawało). Zachowany na zewnątrz bardzo ładnie, w środku praktycznie śladów użytkowania - perełka można by stwierdzić.
Zakup jednak daleko od domu, późna godzina, obejrzane zapłacone i wracamy. Podczas drogi powrotnej dopiero jadąc trochę szybciej i bardziej dynamicznie samochód wypuszczał chmurę dymu (temat opisany na forum, więc nie będę go powielał).
Dzięki uprzejmości kolegi z forum zrobiliśmy logi statyczne, bo dynamiczne utrudniał nam tryb awaryjny turbiny.
Pierwszy mechanik, usterka = turbina. Okej, wymieniona. Samochód przestał dymić, ale raz szedł, a raz brak mocy.
Druga naprawa, usterka = gruszka. Wymieniona. Samochód działał bajecznie, zero problemów, ani dymienia, mocy aż pod dostatkiem.
Ucieszony jeździłem nim kilka dni, po czym spokojnie jadę i samochód zaczyna głośniej pracować i gaśnie. Zjechałem na bok, próbuję odpalić, chwilkę chodzi, coraz głośniej i gaśnie. Na lawecie wrócił do mechanika, okazało się, że to wałek w pompie olejowej.
Wymieniony, ale problemy cały czas z cieknącym olejem. Raz mniej, raz więcej. Wrócił do mechanika ponownie.
Byl tak u niego ok. 2-3 tygodni, raz odbierany, problem nadal wracał. Od razu jak wymieniany był wałek zalecił mi też wymianę rozrządu, ok. Nieznany jest więc poprosiłem o wymianę. Po wymianie rozrządu, samochód dalej wyrzucał olej a silnik pracował nie równo klekocząc przy tym.
Zabrałem więc samochód od tego mechanika, bo widziałem, że nie ma to sensu. Postawiłem do innego, bardziej profesjonalnego. Okazało się, że paski rozrządu są stare, silnik poklejony na silikon. Zamiast poduszki pod slinik, która również ma być wymieniona jest zwykła GĄBKA....tragedia dosłownie, mam zdjęcia na prywatnym komputerze, a obecnie jestem w pracy (później załączę).
Nie dziwie się więc, dlaczego silnik tak pracował. Samochód u tego mechanika (który naprawdę zna się na audi, naprawia tylko te samochody i jest bardzo chwalony w mojej okolicy) postał kilka dni, wszystko w większości udało się ponaprawiać.
Efekt finalny jest taki, że samochód trochę dymi cały czas na ciemno szary-czarny. Ale mechanik stwierdził, że to wina pompy i jakiegoś zaworu w niej. No i również klekocze, a to efekt wytartych wałków. Co bardziej opłaca się zrobić, naprawić te dwie rzeczy, wymienić silnik na 1.9? Jeśli 1.9 to 110 czy 130 km?
Z góry dziękuję za wszystkie opinie.
|