Ugunu napisał(a):
Rozwiązanie.
Z racji że zapewne dość sporo osób ( tak jak ja wcześniej ) szuka rozwiązań przez szukajke to napiszę finał swojej sprawy.
Otóż w moim przypadku był winny przekaźnik, co było wręcz szokiem dla wielu osób które to oglądały.
Co najciekawsze w moim mieście które nie należy do ogromnych, lecz też nie do najmniejszych - gdzie oficjalnie jest ponad 20 elektromechaników większość nie chciała się podjąć sprawy słysząc wstępnie że to kostka stacyjki. Część mruczała, kręciła nosem i się poddawała. Nie wiem jak u Was, lecz u mnie to ciemnogród wśród takich osób. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest najpierw samemu ocenić sytuację, sprawdzić co pisze internet.
Auto to jest moim drugim którego używam for fun, dlatego jeśli komuś się bardzo spieszy to trzeba liczyć się z kosztami. Ja to zrobiłem całkowicie po kosztach.
Propozycja dwóch warsztatów z lawetą i naprawą to koszt między 500-800 zł. Jeśli ktoś chce inwestować takie pieniądze w auto które jest wartę 1/8 tej kwoty, śmiało. Dla mnie to śmieszne rozwiązanie.
Do rzeczy. W sieci, nawet na youtube jest film jak łatwo jest zdjąć kierownicę i dostać się do kostki stacyjki - od tego trzeba zacząć gdy taki problem się pojawia. Nie masz kluczy do odkręcenia? Zestaw na allegro kosztuje w przedziale 60-80 zł, lecz najlepiej popytać po znajomych - myślę że ktoś się znajdzie. Po odpięciu kostki koniecznie trzeba sprawdzić wszystkie kabelki. U mnie jeden był nadpalony, dlatego konieczna była wymiana - koszt kilkadziesiąt groszy, kilka minut pracy. Oceniając kostkę była ona sprawna lecz jak już było to rozkręcone wymieniłem na nową - koszt 20 zł w sklepie niesieciowym, w znanym sieciowym koszt jest 2-3 razy wyższy za to samo. Po złożeniu, problem nadal się utrzymywał. Dlatego nie warto załamywać rąk. W desce na wysokości kostki znajduje się przekaźnik, aby się do niego dostać trzeba otworzyć na maks drzwi kierowcy, nad bezpiecznikami jest dziura na szerokość większej ręki. Tam po wymacaniu przekaźnika, trzeba sprawdzić idące od niego kable - w moim przypadku były tak zjarane że aż przywarły do siebie i nie miały izolacji. Wymiana kabli na tyle ile było możliwe - kilka cm, nowy przekaźnik. Łączna inwestycja niecałe 15 zł + godzina wygibasów. Po zamontowaniu, dobrze zaizolowaniu przewodów prąd powrócił, silnik odpala, wszystko pięknie działa.
W moim przypadku kilka miesięcy takie rozwiązanie działa, co jaki czas sprawdzam przy przekaźniku czy wszystko jest jak powinno być.
Da sie zrobić to po kosztach, lecz trzeba liczyć czas, nerwy. Osoba zielona z lekką orientacją w samochodzie i cierpliwa jest w stanie to zrobić.
Mam nadzieję że to pomoże komuś.
Więcej takich ludzi!!!!