Jedzie Miller służbową Lancią z kierowcą przez wiochę nagle - jeb - potrącili świnię...
Premier mówi do kierowcy:
- Idź to pewno z tamtego gospodarstwa ta świnia, powiedz, ze dostaną za nią odszkodowanie od rządu...
No to poszedł kierowca...
Po dwóch godzinach czekania Leszek patrzy, a kierowca wraca napruty: flaszka w ręce, koszula na wierzchu, z rozporka jeszcze mu wystaje...
- Co się stało? - pyta premierro.
- Panie premierze poszedłem tam, a gospodarz postawił flaszkę, drugą dał do domu, żona zrobiła pyszny obiad, a jego 18-letnia córka tak mi dogodziła, ze nigdy w życiu tak nie miałem.
- To co im powiedziałeś? - pyta Miller
- A wszedłem i powiedziałem: Jestem kierowcą Millera i zabiłem świnię!
Jedzie ciężarówka bardzo wysoko załadowana. Kierowca - cwaniaczek - chciał przejechać pod mostem, ale się niestety zaklinował. Przyjechała policja, gliniarz chodzi dookoła, patrzy i mówi:
- No i co? Zaklinował się pan?
Na co kierowca:
- Nie! Wiozłem ku_wa most i mi się paliwo skończyło!
Przychodzi król do rycerza i pyta:
- Pokonasz smoka, który niszczy królestwo?
No to rycerz wskakuje na konia, zakłada hełm i rusza. Król uradowany mówi:
- Nawet nie zaczekasz i nie zapytasz o nagrodę?
Na to rycerz:
- Tu nie ma na co czekać, tu trzeba spie_dalać!"