woytek011 napisał(a):
Niestety nie macie racji z tym zasiedzeniem. Kłopot w tym, że zasiedzenie nie odbywa się z mocy prawa tylko na skutek orzeczenia sądu. I w tym problem. Aby zasiedzieć ruchomość należy być w dobrej wierze i tylko w dobrej wierze. Nie ma możliwości nabycia prawa własności ruchomości w złej. To pierwsza bolączka ale to można udowodnić. Klopot i to potężny jest w tym że należy wykazać, że auto nabyło się nie od właściciela. Inaczej Sąd nie uzna roszczenia i powództwo oddali (wg kodeksu cywilnego słusznie) uzasadniając decyzję tym, iż właściciel nie może uzyskać prawa własności przez zasiedzenie bo skoro nabył od prawowitego właściciela to przeniesienie prawa własności nastąpiło skutecznie. Poza tym istnieje jeszcze jeden klopot. Otóż aby skutecznie wnieść sprawę o zasiedzenie trzeba wskazać przeciwko komu toczył się bieg zasiedzenia i kogo można wskazać? Nikogo bo w 99 % nie wiadomo. Pozwać urzędu Komunikacji nie można bo nie jest stroną czynności cywilnoprawnej. W Sądach swego czasu było multum tego typu spraw i kończyły się dla nieszczęśników negatywnie. Sprawy te trafiały nawet do Sądu Najwyższego ale jak mówiłem konstrukcja kodeksu cywilnego jest taka a nie inna. Z reguły więc powództwa oddalano. Zupełnie inną kwestią jest natomiast sprawa rejstracji takiego pojazdu. Tu można wygrać (choć na pierwszy rzut oka wydaje siię że sprawę można załatwić przez Sąd). Przy rejestracji obowiązuje procedura administracyjna a więc to urzędnik ma dowieść Wam że samochód nie jest waszą własnością wobec czego nie może go zarejestrować. Oczywiście wyda decyzję negatywną bo co go to obchodzi. Ale na szczęscie jest sądownictwo administracyjne i po przejściu procedury administracyjnej należy zwrócić się do Sądu Administracyjnego. Tu z reguły jest wygrana.
Oczywiście są to wolne uwagi i bardzo ogólne bo sprawa sprawie nierówna i każda inna . Ogólny wniosek jest taki że nie wolno tracić nadziei i koniecznie ale to koniecznie trzeba iść do dobrego powtarzam dobrego prawnika. Nie ma co oszczędzać kasy na doradztwie prawnym bo strata autka kosztuje znacznie więcej. Wystrzegajcie się durnych adwokatów którzy mogą wam spieprzyć tak sprawę, że samochód umrze śmiercią cywilną i będzie z niego super przycisk do papieru.
po czym poznać, ze prawnik jest dobry?
bo po cenniku samym to chyba nie bardzo
