Jakiś miesiąc temu zakupiłem nowy akumulator.
Od tego czasu średno 3-4 razy w tygodniu robiłem po 15-16 km 2 razy dziennie oraz różne krótsze trasy innymi dniami (zawsze grało też radyjko no i światła się świeciły).
Tak jak wcześniej i dziś pojechałem tam gdzie miałem (ok. 20 km). Na miejscu zgasiłem samochód, jednak okazało się że niepotrzebnie więc po kilkunastu sekundach chciałem odpalić i... tu zdziwienie
rozrusznik pare razy ledwo zakręcił i prawie stanął
Dobrze, że miał kto mnie popchnąć to jakoś odpaliłem i pojechałem, ale co się mogło stać?
Czyżby alternator nie doładowywał
A może jest to wina rozrusznika, który pożera dużo prądu (a przydało by się mu wymienić tuleje itp.)
Aha - po jakichś 6,5 godzinach miałem wracać do domu, wtedy silnik odpalił od razu...